czwartek, 21 marca 2013

Rozdział XII

Uwaga, Dziękuję, już po raz trzeci, za 550 wyświetleń, wiem, że nie możecie się doczekać dalszych przygód Angeli. ;D
Uwaga,nr2. Tak jak mówiłam oto i jest. Udało się! I'm so happines. :D Zapraszam do czytania i komentowania. 

                                     Rozdział XII - "Za dużo tych rozstań, a za mało powrotów..."
                                                         Dzień 380, 18.03
Obudził mnie budzik: "Open eyes, it's time to get up...". Byłam wykończona - wczoraj odbyłam bardzo poważną rozmowę z tatą na temat antykoncepcji, tzn. dla niego ta rozmowa była poważna. Ja tylko udawałam, że słucham, a tak naprawdę, byłam jedną nogą w grobie, drugą - gdzieś w krainie Morfeusza.
Na koniec powiedziałam:
 - Dobrze, tatku - i przytuliłam go.
Doskonale rozumiałam, że się o mnie martwi. Nie popiera seksu przedmałżeńskiego, ale da radę to zaakceptować, mimo że wolałby zobaczyć swoją córkę przed ołtarzem w białej sukni*. Być może też nie chciał, żebym zawaliła szkołę przez dziecko...
 - Przestań o tym myśleć! - rozkazałam sobie.
Podeszłam do okna, szarpnęłam klamkę i otworzyłam je na oścież. Ubrałam się w jakieś przyduże dresy, złapałam deskę i wybiegłam na ulicę, zakładając kaptur od mojej bluzy na głowę. W tym stroju wyglądałam jak chłopak. Sprawdziłam, kiedyś poszłam tak do szkoły - wcześniej rozpuściłam plotkę, że jakiś nowy ma dołączyć do klasy - a było to w Prima Aprilis i dopóki nauczyciele nie zaczęli sprawdzać obecności, wszyscy mówili do mnie: "Nowy". Dobrze się też czułam w dresie oraz na desce. Byłam, jestem i będę chłopczycą.
Na szczęście śnieg już na drodze stopniał.
Wskoczyłam na deskę i zjechałam z górki. Po drodze odepchnęłam się dwa razy prawą nogą. Gdyby nie mój głos, nikt praktycznie by mnie nie poznał. Dwa lata temu zaczynałam jeździć. Na pierwszej glebie obtarłam sobie: wnętrze dłoni, przedramię, łokieć i oba kolana. Ale nie poddawałam się. Nigdy się nie poddaję. Po roku opanowałam to do perfekcji.
Zrobiłam 360 flipa. Jazda na desce pomagała mi pozbierać myśli.
Zauważyłam przed sobą jakąś znajomą sylwetkę. Machała do mnie.
Odmachałam i odepchnęłam się trzy razy.
Tosiu, a któż by inny?
 - Czemu ciebie dziś w szkole nie ma?
 - A ciebie? - odpowiedź na to pytanie była tak oczywista, że dopiero, gdy odpowiedział zdałam sobie z tego sprawę.
 - Mnie, bo polazłem cię szukać.
 - A mnie, bo tato wrócił - odparłam.
 - Kiedy?
 - Wczoraj wieczorem.
 - Kiedy znowu wyjedzie? - spytał.
 - Mówi, że w środę.
 - A potem w piątek wraca?
 - Yeah, musi się jeszcze spakować.
 - A ty?
 - Ja już dawno spakowana - odpowiedziałam.
 - Będę tęsknić.
 - Ja też - przytuliłam się do niego, a on do mnie. Na desce byłam wyższa od niego. Ściągnął mnie z niej.
                                                                                            ***
Nie mam pojęcia, ile tak staliśmy. Starczyło, żeby dłonie mi zmarzły przez bluzę. Rozkoszowałam się jego zapachem, chciałam jak najbardziej go zapamiętać. Pachniał płynem do płukania pomieszanym ze smrodem papierosów. Niekiedy trzeba pomyśleć, nim stworzy się coś nowego. Ja już pomyślałam. I z Damianem stworzyłam coś, o czym nie chcę zapominać...
 - Przykro mi... - szepnął mi do ucha. - Naprawdę, bardzo mi przykro... ale nie zapomnę cię.
Nic nie odpowiedziałam. Jeszcze bardziej wtuliłam twarz w jego sztormiak. I dalej tak staliśmy.
 - Chyba muszę już iść - powiedział w końcu.
Pociągnęłam nosem.
 - Hej, no, nie płacz. Spotkamy się jeszcze.
 - Przepraszam, ubrudziłam ci sztormiak.
 - Nic się nie stało.
Odsunęliśmy się od siebie i każde z nas poszło w swoją stronę - ja w tym wypadku pojechałam.
Po wejściu do domu, otworzyłam bloga:

"Zostało mi jeszcze cztery dni życia. Bo ja nie wiem, jak ja przeżyję, bez mojego przyjaciela... bez chłopaka... bez ich wszystkich. Za dużo tych rozstań, a za mało powrotów...
                                                                                                                                                                  ~ Me."


Do końca dnia praktycznie nic się więcej nie działo. Po dwudziestej poszłam spać...

_______________________________________________________________________
* W katolicyzmie, niedozwolone jest by panna młoda mająca dziecko, była w białej sukni, na własnym ślubie.

6 komentarzy:

  1. no, no, no. spoko, spoko...
    Musiałaś nadrobić zaległości, że dodałaś tyle w jeden dzień? czy to ze względu na mnie? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to na pewno prawda z tą suknią???
    Bo jeśli tak to raczej nikt się do tego nie stosuje...
    Rozdział supcio (jak zawsze z resztą). Po prostu kocham Twój styl pisania.
    We wcześniejszym wpisie fajny opis seksu, tylko trochę mało szczegółowy. Nawet nie napisałaś czy to jej sprawiało przyjemność.
    A i to Ty mi napisałaś na gg bo sam już nie wiem...
    weny
    A i bosko, że nie gubisz liter i nie robisz błędów ortograficznych
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej prawda z tą suknią, w ciąży nie trzeba, ani jak się żeni z innym mężczyzną. ;)
      Dziękuję bardzo. Pisuję już pięć lat pamiętnik, też takim stylem. I mi on odpowiada, zresztą kl. hum. do czegoś zobowiązuje. xD
      Dzięki, że zwróciłeś/aś mi uwagę, w najbliższym czasie postaram się do tego opisu coś dodać. :)
      Yep, ja. Pisałeś/aś tutaj wcześniej swój numer, żebym Cię informowała. ^^'
      I dziękuję po raz trzeci, ale to, że nie gubię liter, jest zasługą w pewnym stopniu mojej przeglądarki. Bo jak się czasami późno pisze, np. po 22.00, a wcześniej się jeszcze pisze około 2 godz. z kumpelami, to trzeba się trochę dostosować. ;)

      Usuń
  3. Jejkuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.*-*
    O Jezusie!Rozdział jest...Piękny?Tak to chyba odpowiednie określenie.Awwww. :3


    [SPAM]
    Fannie Rich.Niby zwykła dziewczyna,a jednak nie.Jest dowodem na to,że pozory mylą.
    Co się wiąże z wyjazdem z bajecznego Paryża?
    Co się stanie Arianie?
    Zapraszam na a-n-t-m-s.blogspot.com ;3

    OdpowiedzUsuń