wtorek, 12 marca 2013
Rozdział VI
Dziękuję wam, za pierwsze 100 wyświetleń w 7 dni! Liczę na więcej.
Rozdział VI - "Impreza u Tulipana"
Dzień 371, 9.03
"Nie lubię wiosny, przez rostopy. Pojawiają się nagle i tak też się kończą. Wolałabym, żeby było już lato. Pograłabym sobie już w badmingtona z kuzynkiem i kolegami, albo przynajmniej w tenisa. Poopalałabym się. A tak, to muszę siedzieć w domu. Już dużo bardziej wolę zimę od wiosny."
Usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych kluczem. Pewnie tata. Wyszłam na korytarz, żeby go przywitać. Tosiu wchodził na górę.
- Hej, a ty tu skąd? - zapytałam z pretensją.
- Pamiętasz, jak powiedziałaś mi, gdzie macie zapasowe klucze? - kiwnęłam głową. - To stąd.
- A po, co cię tu przywiało?
- Dziś sobota, wielka biba u Tulipana - Tulipan, to nasz kolega z klasy.
- Nie idę.
- Czemu? - spytał.
- Bo tak, nie mam ochoty na widywanie tej twojej dziewczyny - już zamykałam drzwi od pokoju.
- Jej tam nie będzie.
- Zastanowię się.
- Daj sygnał - zaczął schodzić na dół.
Czy mi się zdaje, czy on zamierza kręcić ze mną na boku?
"Dzięki, chłopaki, za wszystkie odpowiedzi."
~ Me."
Zadzwoniłam do Tosia.
- Cześć, pójdę z tobą na tą imprezę.
- O, to super...
- Ale pod kilkoma warunkami: na pewno ma tam jej nie być i to nie będzie randka.
- Spoko.
***
U Tulipana zawsze się dobrze bawiłam, jednak tym razem było inaczej. Ilekroć mogłam zamykałam się w łazience i tam rozmyślałam.
Alkohol oczywiście był.
Do domu wróciłam po dwudziestej czwartej. Tak upita, jak nigdy przedtem. Od razu skierowałam się do pokoju... w pokoju rozebrałam się, prawie do naga i łupnęłam na łóżko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz