poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Rozdział XX
- "Nie, nic się nie działo, naprawdę..."
Dzień 396, 2.04,
Rano łeb mnie już tak nie bolał. Nie aż tak, że pulsował, ale boleć bolał, jak po tamtej czekoladzie. Słuch mniej więcej wrócił do normy. Wzrok też.
Po dziewiątej wszedł jakiś lekarz i spytał:
- Do you hear me?
- Yeah.
- Miałaś cukier dużo poniżej poziomu, ale już ci podaliśmy glukozę.
To dlatego mnie dziś łeb boli... Za dużo cukru...
- Przepraszam, ale ja mam cukrzycę - powiedziałam. - Cukrzycę powodowaną niewydolnością trzustki.
Wyszedł.
Dziesięć minut później weszła pielęgniarka ze strzykawką. Wpuściła mi jej zawartość do żyły i ból głowy zelżał.
***
W południe wypisali mnie do domu i przepisali leki, które miałam brać, jakby mnie łeb bolał.
Ze szpitala odebrała mnie ciocia. Po drodze zajechała do apteki.
- Kupisz mi test ciążowy?
Spojrzała na mnie, skinęła głową i pobiegła do apteki.
***
- Co tam się działo u chłopaków, że potrzebujesz testu? - spytała po drodze.
Zrobiłam się czerwona.
- Nic.
- Musiało się coś stać.
- Nie, nic... Naprawdę.
Przynajmniej nie tu, pomyślałam.
- Dobra, nie chcesz mówić, to nie mów.
- Dziękuję.
Przez resztę drogi nikt się nie odzywał.
***
W domu zostawiła mnie samą. Jak zresztą zawsze, wieczorem oglądałam jakąś głupią komedię, przez którą w trakcie, co drugiej sceny wybuchałam niepohamowanym śmiechem z powodu dialogu, między bohaterami.
Po obejrzeniu, tej jakże interesującej sztuki, wstałam, wzięłam test i poszłam na górę. Weszłam do łazienki, zamknęłam się i zrobiłam, co pisało na instrukcji. Podczas czekania poszłam na dół, zrobiłam sobie coś do jedzenia - od trzech dni wpierdzielałam, jak opętana - i zaniosłam do pokoju. Wróciłam do łazienki, wzięłam do ręki test i moim oczom ukazała się...
Jedna kreska! Tylko JEDNA kreska. Pewnie okres mi niedługo wróci. Może za dużo piłam? Albo za bardzo się stresowałam? W każdym razie, aż mi się jeść odechciało.
Wyrzuciłam test do kosza. Zadzwoniłam do Tulipana.
- Hej, śpisz?
- Nie, a co?
- Jedna, jedna kreska! - ucieszyłam go tym.
- Serio? To bosko.
- Dobra, to cześć. Muszę jeszcze zadzwonić do chłopaków.
- Okay, pa.
Tak naprawdę to chciałam iść spać, jak najszybciej i tak też zrobiłam, a do Nialla zadzwonię jutro, w szkole.
Bo przecież jutro trzeba będzie iść do szkoły, tu w Holmes Chapel..
___________________________________________________________________
Wiem, że chcecie mnie teraz zabić ^^. Strasznie krótki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jedna kreska... szkoda
OdpowiedzUsuńAle rozdział fajny..
Jak zawsze z resztą/.
pozro
A czemu szkoda??
UsuńDziękuję. :))
Masz szczęście :DD
OdpowiedzUsuńNie no, serio.
Rozdział krótki, fakt, ale spoko. Nawet. :D
Żart, dobry ;)
PS. Musiałam wejść, żeby przeczytać ;pp
Hehehe, długo tak nie wytrzymasz. ^^
UsuńNie no, nie zabijemy cię :D Krótki ale fajny :)
OdpowiedzUsuńI'll live! :p Yeah!
UsuńKrótki ale fajny??
OdpowiedzUsuńChyba krótki ale ZAJEBISTY!!!
Dziękuję. :D
Usuń