piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział XXIX

Uwaga, teraz będę trochę nadrabiać, więc proszę się nie dziwić, że dodają po dwa rozdziały dziennie.
Uwaga nr. 2, dodałam trochę Faktów!

                       Rozdział XXIX - "Zapukałam do drzwi Domu-Wiecznej-Imprezy"
                                                          Dzień 407, 13.04
 - Jak tam w krajach zachodu? - zagadał Kamil w taksówce. - Bo tu nadal "jakaś pierdolona komuna", jak to kreślił Tosiek.
 - Bo to prawda, w domu jak za Stalina totalitaryzm się szerzy - wtrącił Damian. - W szkole, nie można nawet, jebanego okna otworzyć, bo już z mordą lecą...
 - Dobra, dobra, kto ci bardziej podpadł, rodzice, czy nauczyciele? - spytałam.
 - Rodzice, bo Tosiu zaczął wzdychać do świętego pierdolonego w szkole i w domu.
 - Aż tak źle?
 - No, bo, jak rodzice zabierają komputer bez powodu, to chyba ma być aluzja, że pora zacząć stosować cenzurę. I nie chcą oddać już tydzień.
 - Damian, to równie dobrze może być aluzja do tego, że chyba pora zacząć kasować historię przeglądania, po każdym użytkowaniu internetu - pocieszyłam go.
 - Ja pierdolę... - westchnął.
 - Tosiu, nie pierdol, tylko z tym walcz - znałam rodziców Tośka, na tyle, by stwierdzić, że nigdy nie kontrolowali swojego syna. Byli nawet lepsi od mojego ojca.
 - Na całe szczęście, mam jeszcze telefon - wyciągnął z kieszeni swojego smartphone'a HTC. - Bo ojciec mi powiedział, że podam im moje hasło do kompa - zaśmiał się ponuro. - Niech sobie znajdą hakera, który im to rozwiąże, bo ja im nic nie powiem - Tosiu był mistrzem w ukrywaniu swoich sekretów. Potrafił na jedno pytanie odpowiadać w kółko "nie", dopóki człowiek nie odpuścił...
 - Damian, a jakie ty masz hasło do komputera?
 - Nie.
 - Aha, nie, to nie, nie naciskam - zapewniłam go. - Ale telefon radzę ci wyłączać,  bo do niego też mogą się dobrać.
                                                                                               ***
W domu nie musiałam nic rozpakowywać, tylko komputer i jeszcze trochę ogarnąć brud, smród i kurz wszędzie.
                                                                                               ***
Usiadłam przy biurku.

"Pozwólcie, że zacytuję mojego BFF z dziś w taksówce: "Co to LO robi z ludźmi? Człowiek nigdy nie wagarował, był sumienny, a tu przyjdzie taka i podpieprzy i jeszcze, w bonusie, ma pretensję, że ją przezywamy."
Tu, w Polsce, nadal jest komuna, kult wodza uprawia się w domu, w szkole nic nie wolno, bo od razu podpieprzą... Cenzurę trzeba stosować na własnym komputerze... Trzeba wszystko ukrywać głęboko w sobie, bo oni chcą nas zniszczyć.
                                                                                                                                                      ~ Me.

Pojebczony świat... a najgorsze jest to, że my nic nie możemy z tym zrobić bo to jest "dla naszego dobra"...Przecież jak dziecko nie ma kontaktu z innym człowiekiem, wpada w depresję, a depresji już nie wyleczysz, możesz jedynie zmniejszyć jej skutki. Ojciec trzy razy władował mnie w taki stan, że przestało mi zależeć, na czymkolwiek, płakałam bez powodu, a potem znowu się śmiałam... Zaczynałam się wtedy kołysać w przód i w tył...
Podciągnęłam kolana pod brodę i oplotłam nogi ramionami. Siadałam wtedy najczęściej tak, jak teraz pod ścianą i waliłam w nią głową, póki ktoś mną nie potrząsnął, ale zwykle nikogo nie było... więc waliłam do utraty świadomości. Kiedyś, pamiętam, jak ojciec przed zabraniem mi wszystkiego, uderzył mnie w twarz i powiedział: "Na miano córki trzeba sobie zasłużyć", a ja chciałam mu odpowiedzieć, coś takiego, że by pożałował, ale nie dałam rady... Wybiegłam tylko z domu i schowałam się w mojej kryjówce na drzewie. Przesiedziałam tam do dwudziestej trzeciej, waląc w konar łbem.
 - Ja pierdolę... - westchnęłam, jak Tosiu w taksówce. - Normalnie, co za zajebiszty świat.
Wstałam z fotela i powoli ruszyłam w stronę drzwi.
                                                                                               ***
Zapukałam do drzwi Domu-Wiecznej-Imprezy.
Otworzył mi gospodarz.
 - Tosiek się wyrwał?
Pokręcił głową i zaprosił gestem do środka.
                                                                                               ***
 - Daj mi, kuffa, wódki - powiedziałam do łysego chłopaka przy barze i pokazałam, ile ma nalać do szklanki. Wypiłam duszkiem. - A teraz powiedz mi, czy u was w domu też jest taka komuna, jak u Ptaszewskiego, czy może nie ma jej wcale?
 - Wszędzie jest, bo dorośli uważają, że  zasługują na 'szacunek', bo na nas zarabiają, ale to jest ich obowiązek.
 - Polać ci? Bo dobrze gadasz.
Uśmiechnął się.
 - Co miałeś z WOS-u?
 - Pięć.
 - Jest super, normalnie. Ja pierdzielę, jak ty taką ocenę z WOS-u możesz mieć? Daj mi jeszcze wódki.
                                                                                                ***
Byłam już nieźle wstawiona, jak Tosiek się zjawił. W głowie mi szumiało, jednak miałam jeszcze siłę na dyskusje. Nie bełkotałam jeszcze i dowiedziałam się, że Tosiu wyskoczył przez okno, bo jego rodzice nie chcieli dość długo zasnąć.
                                                                                                ***
Po imprezie Damian odwiózł mnie do domu. ODWIÓZŁ. Ciekawe, skąd wziął furgona-malucha... Pewnie brat mu pożyczył. Zresztą czy to ważne?
W domu skierowałam się prosto do swojego pokoju... schodami w górę i po prawej i walnęłam w kimę nad łóżkiem...

_________________________________________________________________________
A poza tym Sans. TT to jest coś, coś lepszego nawet od fejsbuka.

1 komentarz:

  1. Sorka, że nie komentowałem le byłem dosyć zajęty...
    Ale teraz wszedłem i nadgoniłem cztery rozdziały.
    Piszesz jak zawsze mistrzuniowsko. Ciekawie i z klasą.
    A te bóle głowy są jakieś groźne czy to tylko zwykłe migreny??
    Pisz i powiadamiaj mnie na gg
    ;)

    OdpowiedzUsuń