poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział XXXI

- "Jesteś idiotą, po prostu idiotą!"
                                                                    Dzień 409, 15.04
Tosiu spał na kanapie. Musiał spać tam, gdzie mu kazałam,bo jak nie to równie dobrze może iść pod most. Uciekł z domu. Potem przeniesie się do Kamila na dzień i dalej będzie skakał po znajomych. Tak przynajmniej mówił, póki jego rodzice nie zmienią zdania. No, cóż, na pierwszą noc dobrze zdecydował, że do mnie przyjdzie. Nie mieli żadnego powodu, by tu zaglądać. Przecież nikt tu nie mieszkał, bo wyjechaliśmy do Anglii.
Kiedy jedliśmy śniadanie i zostały mi trzy godziny do odlotu, zadzwonił Pan Tuli:
 - Jest u ciebie Tosiek?
 - Tak, a co?
 - No, to niech ci powie, o co mu poszło z rodzicami, bo oni tylko: "Jest Damian u ciebie?" i rozmowa zakończona. I dziś mają zamiar dzwonić na policję.
                                                                                                  ***
 - O nic nam nie poszło. Po prostu po cichu wszedłem do domu i od razu ruszyłem do siebie, rzuciłem telefon na łóżko i polazłem do łazienki. A jak się obudziłem, telefonu nie było.
 - Mam nadzieję, że chociaż był wyłączony...
 - No, właśnie nie był.
 - Po czym tak twierdzisz? - spytałam.
 - Po tym, że jak schodziłem na dół, to cytowali wiadomości.
 - Ty debilu! - walnęłam go łyżką w głowę. - Jesteś idiotą, po prostu idiotą. Nie masz mózgu, normalnie.
 - No, dobra, dobra, jestem idiotą, pasuje? A teraz jeszcze ta jebnięta policja! Mogę zostać tu jeszcze dziś? Bo przecież jestem już dorosły.
 - Pewnie, żarcie w lodówce. Tylko nie nabijaj rachunku, bo jak przyjdzie tysiąc złotych, to ojciec mi więcej nie pozwoli przyjechać.
                                                                                                   ***
 - Ja pierdolę - odezwałam się w taxi.
 - Angel, nie odzywaj się niekulturalnie - pouczył mnie tato.
 - Przecież i tak nikt nas tu nie rozumie!
                                                                                                   ***
Położyłam się na łóżku. Wyjęłam telefon, wysunęłam klawiaturę 'qwerty'. Włączyłam YouTube. Wpisałam "Hey soul sister" i puściłam na cały głos. Przekręciłam się na brzuch, żeby łatwiej było pisać i weszłam w bloggera. Zalogowałam się:

"Jeszcze nigdy nie byłam tak wkurzona, aż do dziś >:( .
Dobranoc, all.
                                                                                                                                                      ~ Me."

Rzuciłam telefonem w ścianę. Rozsypał się w proch. I tak muszę sobie kupić nowy. Pewnie znowu samsunga. Bo reszta to chłam. Jutro go poskładam, a jak nie będzie działał, od razu pójdę do jakiegoś salonu. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że będzie dychał.
Nakryłam się kołdrą na głowę.

2 komentarze: